Bardzo przykry film, mocno uderzający we wszelkie ruchy masowe i współczesny kult jednostki. Pokazujący jak niebezpieczne może być uwielbienie do idei i ich przedstawicieli. Film sugestywnie potępiający polityczne intrygi, radykalizm poglądowy i skrajną prawicę. Nie wiem kto nazwał to komedią, ale mnie wcale nie było do śmiechu. Pięści same mi się zaciskały, a nóż w kieszeni otwierał, kiedy widziałem tą bezkresną głupotę i ślepy fanatyzm gminu, hipokryzję, zakłamanie i faszystowską mordę senatora Robertsa.
Scena gdy grał na gitarze, będąc rzekomo sparaliżowanym i...przytupując stopą do rytmu. Taki szczególik, a miałem ochotę strzelić w telewizor. Genialne political fiction, polecam wszystkim.