Przejdę od razu do bolączek...
Nie ma słowa o mentatach (to już w sumie niedopatrzenie z cz. 1), a Zendaya jest po prostu tragiczna. Albo się głupio uśmiecha albo wygląda jak naburmuszona 12-latka (wiem o czym piszę, bo jestem ojcem..). Gdzie jej do dojrzałości Chani z książki?
Stilgar raz za razem powtarzający słowa o wybrańcu pod adresem Paula irytował mnie niesamowicie. Pod koniec filmu myślałem, że nie zdzierżę..
Moim zdaniem nie do końca też dobrze pokazano głęboką więź między Paulem i siostrą, pozostającą w łonie ich matki. Było to zaznaczone, ale czułem niedosyt.
Po pierwszej części również wzrósł mój apetyt na epickie sceny wizualne. I tu również jestem nieco zawiedziony..Podróż na czerwiu została może i dobrze pokazana, ale ze względu na przemieszczanie się na południe Arrakis w wielu scenach zasłonięto się burzą piaskową, przez co niewiele widać. Ja wiem, że to ma sens, ale może po prostu powinno się skrócić takie momenty i przenieść ciężar opowieści na pokazywania tego, co dla widza jest widzialne, nieprawdaż? Bo tak ma się wrażenie, że imć Dennis sobie poszedł na skróty..
Podczas seansu w kilku momentach czułem..dłużyzny..Film na długo przed premierą został okrzyknięty mianem arcydzieła, sugerując nam odbiór tej drugiej części. No i niestety dla mnie to nie jest żadne arcydzieło, ba, w przeciwieństwie do cz. 1 nie jest to nawet bardzo dobry obraz. Naciągnąłem mu ocenę z 6,5 na 7/10, bo nasz kochany filmweb nie uznaje not po przecinku. Ja jestem po prostu zawiedzony. Jest nieźle, ale mogło być o niebo lepiej..
Ps. Porównywanie Diuny 2 z epickością Władcy Pierścieni jest dla mnie po prostu kpiną...