Do tej pory większość uważała Szyca za aktora z komedii romantycznych, jednak po tym filmie będzie to już historią. Pokazał, że potrafi zagrać człowieka z krwi i kości, który całkowicie poświęca się jednej sprawie. Z całą pewnością utarł nosa swoim przeciwnikom i pokazał, że jest aktorem dramatycznym. Długo czekał na "swoją" rolę, ale myślę że warto było czekać.
Zaczął swoją przemianę od roli w Zimnej wojnie, potem był Kamerdyner no świetne role teatralne np. w Hamlecie, a rola w Piłsudskim jest "wisienką na torcie".
Daj spokój, to wciąż ten sam irytujacy gość i jego głos... Wojną pl-rus to on się pogrążył według mnie choć rolka pasowała do niego jak nigdy.
Rola Szyca wcale nie jest wybitna, nie pasował mi do postaci Piłsudskiego. Poza tym przez cały praktycznie film ukrywał się to za brodą, to za sumiastymi wąsiskami i mało było widać mimikę twarzy.
Rola Szyca, podobnie jak i cały film- mocno przeciętna.I niech nikt mi nie wmawia, że jest świetnym aktorem dramatycznym, bo to niedorzeczne. Film zdawkowo traktujący całą historię marszałka, pomijający wiele ciekawych i tych "nieciekawych" wątków z jego życia. Poprawność polityczna i kult marszałka zachowany. Ale nic dziwnego, wybitnych bohaterów narodowych, a takim bez wątpienia Piłsudski był, zawsze pokazuje się jednowymiarowo. Inaczej nikt nie chciałby wyprodukować takiego filmu. Więc dowiedzieliśmy się poza kilkoma oczywistymi faktami (nic nie ujmując jego zasługom dla walki o niepodległość kraju), że był niepoprawnym kobieciarzem, w rzeczywistości jednak nie było tak łagodnie, jak to pokazywał film.
Myślę, że jak na tak wielką postać film zdecydowanie za krótki, byle jak zrobiony i nie pozostawiający w głowie intelektualnego "fermentu". Mam nadzieję, że doczekam się lepszej ekranizacji jego życiorysu.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Żeby pozbyć się łatki "aktora z komedii romantycznych" musiałby już całkowicie zaprzestać brania udziału w takich projektach, a czy tak będzie? Wątpliwe. Jaki jest polski rynek to każdy widzi. Co jakiś czas wyjdzie dobry film i coś ciekawego, ale większość to nic niewarte zapychacze w których za pieniądze podlą się dobrzy aktorzy. Jak myślisz, co zrobi Szyc, gdy nie będą się pojawiały oferty typu "Kamerdyner" lub "Zimna Wojna", a rachunki będzie trzeba za coś zapłacić, a ktoś zaoferuje rolę w marnej komedyjce? Odmówi i zapłaci rachunki honorem czy jednak skuli garba i przyjmie?
Jestem przekonana że Ty PanieKracjuszu robisz w pracy jedynie rzeczy na które masz ochotę, co? Zawód aktora nie różni się niczym od innych "normalnych" zawodów. Naprawdę, nie rozumiem hejtu na aktorów grających w komediach romantycznych i serialach. Praca na takim planie wygląda tak samo, trzeba się przygotować, wczuć w rolę, zagrać.
A co moja praca ma z tym wspólnego? Mam ochotę jeździć tirem to jeżdżę. Mam ochotę rąbać drewno to rąbię. Mam ochotę przerzucać paczki na magazynie to przerzucam i nie dorabiam do swojej pracy ideologii, że robię dla świata coś ważnego albo, że ma to jakiś ukryty przekaz, który każdy musi odkryć. Ważne, by robić coś w zgodzie z samym sobą. Tylko to się liczy.
Otóż praca aktora różni się od innych typowych i przeciętnych zawodów. Różni są aktorzy. Jeden traktuje ten zawód jako pracę i bierze oferty jak leci, by wydusić z pięciu minut popularności ile się tylko da i nie ma w tym nic dziwnego, bo żyć za coś trzeba. Nie dorabia ideologii o sztuce i wielkim artystycznym przekazie, więc jego ruchy i podejmowane decyzje nie budzą skrajnych emocji, więc niech robi sobie, co chce. Drugi uważa się za świetnego aktora, ma przerost ego, chce grać duże role w wielkich i ciekawych fabułach, ale, że nie ma takowych propozycji to kundli się w gniotach argumentując, że niby nie chciał grać, ale nie było innych ofert to skorzystał.
Tak więc widzisz, że jest różnica, bo aktorzy czasem lubią sprzedawać jakieś utopie i artystyczne ideologie jakie to jest ważne, co robią, by jak przyjdzie, co do czego poniewierać się na planie "Kac Wawy" czy "Sztosa 2". Chciałbym normalnie zobaczyć reakcję Szyca jak dostał scenariusz "Kac Wawy" czy "Sztosa 2" i co sobie pomyślał...Ojej, ale to będą super filmy? Ale wiadomo jaki jest...co on może powiedzieć na swoją obronę? Znajomym się nie odmawia? No niby fajnie, że chciał pomóc, ale miecz ma dwie strony i czasem wypada przyznać się do błędu i przestać szukać durnych wymówek.
Co to jest ten "hejt"? Chorzy jesteście, że tylko to słowo macie w swoim jakże bogatym wokabularzu? Mierny to argument do obrony pupila, ale można się starać, czemu nie.
Komedie i seriale są potrzebne, nie krytykuję tych idei, ale nich będą robione dobrze, z pomysłem i po swojemu, a nie kropka w kropkę przepisaniem czegoś z zachodu. Nie o to chodzi. Jak coś jest słabe to jest słabe i to wszystko. Szyc fajnie zagrał w "Vinci" i to jedna z niewielu jego niezłych ról w filmach, które widziałem z jego udziałem, ale tam byli odpowiedni twórcy, scenariusz, teksty, atmosfera i chemia na planie, więc się udało. Większość to niestety szybki wjazd na plan, wydukanie kwestii, wzięcie czeku i do domu.
Słuchaj, każdy ma swoją opinię na dany temat. Ja po prostu z doświadczenia już trochę wiem, jak to wygląda, w momencie kiedy chcemy coś bardzo robić to zrobimy dla tego wszystko. Ale nie zbaczając z toru całej tej ideologii na temat kina dobrego i złego, wróćmy do Piłsudskiego. Uważam, że ta rola jest naprawdę ważna dla aktora, to prawie tak jakby zagrać Obamę za 100 lat. Myślę, że to ogromne wyróżnienie zagrać czołową postać w historii Polski, jaka by ona nie była. Także, jak to mówisz "mój pupilek" dorósł do takiej wysokości, kiedy można się odważyć zagrać rolę Piłsudskiego.
Piłsudski jest mocno kojarzony i popularny, ale czy był czołową postacią w historii Polski? Dla mnie absolutnie nie.
A co zrobił Obama poza tworzeniem konfliktów i wchodzeniem z buciorami do państw trzecich, by wcielenie się w tę postać w filmie było zaszczytem?
masz trochę racji. rynek filmowy nie jest łatwym kawałkiem chleba. choć wydaje mi się, że każdy aktor czeka na tzw. swoją rolę, która będzie jego wizytówką, że stać go na coś więcej. Kot miał Religę, a Boczarska WIsłocką itp. Szyc, jak widać ma rolę Marszałka ;) a co do ról komediowych to dobra komedia nigdy nie jest zła ;)
Niby tak, filmu nie widziałem i w sumie nie zamierzam, może nieźle zagrał, ale jak się domyślam wiele osób, które zobaczy ten film nie oceni faktycznie jego aktorstwa, oceni go przez pryzmat osoby w którą się wcielił.
zapewne tak będzie, bo niewątpliwie Marszałek nie jest osobą, która wzbudza w naszym narodzie ambiwalentne uczucia
Z Twoich obszernych wypowiedzi wynika, że oglądasz tylko glupawe komedie. Nie dziwi więc, że nie widziałeś i nie zobaczysz dobrych ról Szyca.
Ciekawe na jakiej podstawie wyciągnąłeś takie idiotyczne wnioski :)
Ojej, to straszne, że do końca życia nie zobaczę żadnej dobrej roli Szyca i w sumie żadnego filmu z nim w obsadzie...To straszne, jak ja biedaczek będę z tym żył? ;)
Czasem ciężko napisać coś spójnego pod wymiocinami. Skrytykowałeś film, którego nie widziałeś i widzieć nie zamierzasz. Wypowiedziałeś się też na temat fabuły gownianych filmidel, po które nigdy bym nie sięgnął. Wniosek prosty: oglądasz gnioty.
Jak mogłem skrytykować "Piłsudskiego" skoro zaznaczyłem, że nie widziałem i nie zobaczę tego filmu? Nie napisałem ani linijki, która go chwali lub krytykuje. Odniosłem się tylko do dyskusji na temat ról wybieranych przez Szyca i ewentualnej zmiany wizerunku, przyjmowanych ról i zmiany jego postrzegania przez widownię. Czy z tego wynika, co oglądam? Phi. Widzę, że czytanie ze zrozumieniem jest ponad Twoje siły, ale może kiedyś ogarniesz. Powodzenia.
Patrzac na to co się dzieje w polskim kinie każdy dobry np. Tomasz Kot, aktor ma na koncie gorsze filmy i nie tylko komedie romantyczne. Oczywiście, że jedna rola "wiosny nie czyni", ale to już coś. Może to jest początek czegoś nowego.
Zawsze bardzo go lubiłam za rolę w Vinci, dawno go w niczym nie widziałam w pierwszoplanowej roli. Czasem człowiek musi odbić się od dna, żeby popłynąć dalej. Nie rozgrzebuję historii Szyca jako człowieka. W tym filmie poznaję historię Piłsudskiego poprzez grę aktora, który widać, że przyłożył się do roli. + za charakteryzację.
Tez nie patrzę na jego życie osobiste, ale widać że w jego życiu nastąpiły zmiany i rola w Piłsudskim jest najlepszym tego potwierdzeniem.
Szyc zepsuje dla mnie każdy film. Nie obejrzę nigdy filmu, w którym gra główną rolę. Po prostu ma dla mnie tak odpychającą twarz, że nie widzę granej postaci, tylko zawsze Szyca.
Wiele można stracić takim myśleniem, a w tym filmie szczególnie. Proszę mi wierzyć, że Szyc stworzył autentyczną i interesującą postać. Inni aktorzy także poradzili sobie znakomicie, a wszystko to jest okraszone bardzo dobrą charakteryzacją. Naprawdę warto spróbować.
Nie uważam by był kojarzony tylko z komediami,a le faktycznie i takie epizody w swojej karierze miał. Dla mnie on jest przede wszystkim Silnym, aktorem teatralnym, który na nowo próbuje podjąć filmowe wyzwania aktorskie - Kamerdyner i Piłsudski z pewnością pomogły mu wrócić na aktorską dobrą drogę.
No cóż, ja Szyca kojarzę sprzed 20 lat, gdy dopiero zaczynał grać i już wtedy pokazywał, że jest świetnym aktorem. Ci, którzy uważają go za marnego aktora, najwyraźniej kojarzą go wyłącznie z kiepskich filmów. Owszem, w takich niestety też grywał i to zbyt często, ale granie w gniotach nie unieważnia jego talentu. A Szyc zawsze był i nadal jest znakomitym aktorem.
Borys Szyc już dawno pokazał (rola np.w filmie "Symetria"), że jako aktor odnajduje się nie tylko w kinie romantycznym. Także ten temat jest po prostu bez sensu. Każdy widzi to co chce wiedzieć i tyle. A Piłsudskiego dopiero zamierzam obejrzeć, więc zobaczymy jak obecnie wygląda warsztat aktorski Borysa. Pozdrawiam
Podobnie uważam. Byłam sceptyczna do tego, iż obsadzili w tej roli Szyca, ale po obejrzeniu firmy jestem pozytywnie zaskoczona.
Przyklejone wąsy i poważne miny. Tak wielka przemiana. Dzieci w przedszkolu też tak umieją.