Jaki potężny potencjał miał ten film na początku - senne miasteczko, wieża z siedmioma zegarami, duchy dzieci... normalnie byłem wniebowzięty, bo taki pomysł po prostu ciężko spierdzielić... ale niestety. Chipsy przestały smakować po kilkunastu minutach. Żenada z fabuły, Val grał jakby to robił za karę a Elle miała emanować pięknem a była brzydka jak noc, ble. Moim zdaniem w rękach Wesa Cravena ten film urósłby do dziesiątej gwiazdki a tak ma tylko trzy.