http://www.film.join.pl/prace/szepty_krzyki_esej.html
serdecznie zapraszam do zapoznania się z tekstem mojego skromnego autorstwa:)
Pozdrawiam
Mateusz Piskozub
Skoro zamieściłeś link to pewnie oczekujesz jakiegoś odzewu. A ponieważ zabrałeś się za jeden z najwyżej cenionych przeze mnie filmów to zadałem sobie trud - NIEMAŁY TRUD - przeczytania tego tekstu (choć przyznaję, że po kilku akapitach czytałem już po łebkach i nieuważnie).
Udało ci się opisać arcy ciekawy film w zdumiewająco nudny sposób.
Moja rada jest taka: obejrzyj film jeszcze raz, pomyśl nad tym, co widziałeś i opisz swoje spostrzeżenia. Bez buszowania po biblioteczkach! Zamiast kopiuj-wklej daj wyraz emocjom wywołanym pokazem, swoim własnym emocjom! Przecież ten film dręczy widza, szarpie, katuje i pali, a ty... zanudzasz.
Nie zdawaj światu relacji z opinii głoszonych przez innych, lecz zawrzyj w tym tekście siebie.
Tylko wtedy będzie to miało dla nas wartość, gdy odnajdziemy w tym ciebie.
Hehe, dziękuję, doceniam Pana poświęcenie;)
Przeczytałem tekst jeszcze raz i nie zgadzam się - zawarłem w nim siebie: swoje emocje, przemyślenia, wrażliwość, pasję... I potwierdzają mnie w tym przekonaniu także opinie innych osób.
Charakter naukowy tej pracy zakłada konieczność odwołania się do poglądów wielu różnych źródeł, ale moim zdaniem to przecież niczemu nie umniejsza, a nawet wzbogaca poziom.
Napisany przeze mnie esej z założenia miał mieć formę koniecznej - zdystansowanej próby zrozumienia dzieła Bergmana. Akurat Pana to nudzi, ok, niech tak będzie, Pana prawo, ale taka była decyzja i nie żałuję.
Dzięki za opinię;)
Pozdrawiam
Mateusz Piskozub
Nie ma za co dziękować, skoro rada okazała się być nieskuteczna. Bo to była rada, nie opinia! Wyraźnie to zaznaczyłem.
Opinię zachowałem dla siebie, wychodząc z założenia, że znacznie lepiej jest gdy ludzie piszą coś, nawet tak bezkrytycznie, niż gdy milczą z nieśmiałości i kompleksów.
W gruncie rzeczy w tym co napisałem, chodziło wyłącznie o termin ESEJ, którym się posługujesz. Zacznij od zerknięcia do słownika, encyklopedii, bądź nawet wikipedii, pod hasło ESEJ. To ci pozwoli uchwycić sens mojej wcześniejszej rady.
W ogóle warto popracować nad frazeologią. Bo z tego co pamiętam, w twoim "eseju" właśnie roi się od kwiatków w rodzaju "wzbogaca poziom". I to też nie jest opinia.