Ratched
powrót do forum 1 sezonu

Sam początek zrobił na mnie ogromne wrażenie pod względem wizualnym: stroje, scenografia, sam szpital, dom Lenore Osgood, te widoki z wybrzeża, całe miasteczko Lucia - bajka! Uczta dla oczu. Dobrze wyglądają też postaci - charakterystyczne, zapadające w pamięć, wydaje się, że o określonych cechach. No ale właśnie - w trakcie całej historii każdy bohater przechodzi kilka przemian i ja już nie wiem, kto jest kim, kto gra, kto udaje. Może to celowy zabieg, ale mnie trochę zmęczył, bo wolałbym do końca oglądać Mildred taką, jaką poznałem na początku - sprytną, bezduszną cwaniarę, której wszystko się udaje i która po trupach (i to dosłownie) dąży do realizacji swoich celów. W ostatnich odcinkach dostaje jednak złamaną kobietę - oczywiście lesbijkę - w szczęśliwym związku, uciekającą przed bratem do Meksyku. Po prostu mi to jakoś nie współgra. Innym przykładem, doktor Hanover - mega ekscentryk, umierający, że tak to ujmę, strasznie przewidywalnie.

Na marginesie - to wrzucanie już nie tylko pojedynczych wątków homoseksualnych w każdy netflixowy serial, a coraz częściej opieranie na nich sporej części fabuły staje się nużące. Zaczyna to razić mnie, czyli osobę, która uważa, że każdy może i powinien żyć tak, jak sobie chce, jeśli tylko nie szkodzi drugiemu człowiekowi; zastanawiam się, jakie katusze przy seansach muszą przeżywać ci wszyscy anty-homo...:) Za dużo już tego wyjaśniania homoseksualności, nie trzeba być z tym aż tak napastliwym - czuję, że kto miał zrozumieć, to zrozumiał, a dalsze takie działania zaraz zaczną przynosić efekt odwrotny od zamierzonego.

leszeek17

a wątki hetero w każdym filmie tak samo ci przeszkadzają?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones