Gość ma najlepsze teksty, 7my sezon, a on nadal potrafi rozbawić do łez. ,,It's moo, mother*ucker, moo!'' (7x05)
Czy tylko na kocham początki odcinków gdzie ktoś z Gallagherów i spółki mówi coś typu "Gdzie ku*wa byłeś w zeszłym tygodniu?" Najlepszy był Mickey grożący, że połamie kostki albo Ian tańczący w klubie i mówiący, że powie co się działo w zeszłym tygodniu za 2 dychy :D
Po tylu latach smutno, że koniec ale to był już ten moment. Wiadomo, że humor opierający się na szokowaniu, w końcu staje się przewidywalny (aczkolwiek przy "Franny, idź sprawdzić czy dziadek umarł", mało nie spadłem ze stołka). Mimo świetnego aktorstwa, stabilna obsada nie dawała czasami pola świeżości. Shameless to i...
więcejJa się poniekąd cieszę, ostatnie sezony przemęczyłam z sentymentu chyba.
Ale z drugiej strony smuteczek. Tyle lat Gallagherowie byli ze mną, czy może ja z nimi.
Na końcu ostatniego odcinka nawet się wzruszyłam i łezka poleciała ;)
A wasze odczucia?
Gdy marksistowski dron pisze odcinek, fetor jest po prostu nie do podrobienia. Tyle ideolo w godzinie upchnąć to trzeba nie mieć wstydu.
Za tydzień kończy nam się serial po 10 latach. Ja zacząłem oglądać gdzies przy 5tym sezonie. Trzeba przyznać że ten serial miał szczęście do obsady. W porównaniu do wersji oryginalnej -U,K. Tam była taka roszada jeśli chodzi o postaci że masakra. Sama Fonabyła chyba tylko 2 sezony a Frank jako jedyny był wszystkie...
Bo gdyby tak nie myśleć o tym poważnie, można by uznać, że shameless to ciekawa historia. Ze wciągającą, momentami bardzo śmieszną, fabułą. Problem pojawia się, gdy zdajemy sobie sprawę, że takie historie dzieją się w okół nas. Dom rodzinny, w którym brak zasad, twardo ustalonych wartości, szacunku i prawdy. Rodzice,...
więcej